Maly problem w Karabachu [z trasy]

(ta notka miala pojsc dwa dni temu jednak z pewnych przyczyn technicznych idzie dopiero teraz)

Teraz szybka notka w stylu wiesci z frontu. Nie bede sie rozpisywal o wszystkim - tylko ostatnie wydarzenia. Otoz wczoraj bylem w Agdamie. Niby w informacji turystycznej mowia ze nie mozna, ale wiadomo, ze to najwieksza atrakcja. Agdam to dosc duze miasto kompletnie zniszczone w walkach w '94tym. Jechalem ze Stepanakertu do Askeranu. Spytalem kierowcy czy to prawda ze do Agdamu jechac nie mozna. Stwierdzil ze mozna i ze wlasnie tam jedzie.Pojechalem, przeszedlem sie po miescie. Na prawde duze, piekne miasto z ciekawa architektura - a doszczetnie - co do domu - zniszczone. I martwe - zywej duszy. No moze od czasu do czasu jakis samochod przejezdzjacy do miasta za Agdamem lub patrol policji. Lub zolnierze. I zolnierze i policja machala mi tylko wesolo lapkami mowiac 'priwiet' wiec stwierdzilem ze widocznie nie jestem tu nielegalnie. Udalo mi sie wejsc na niezniszczony minaret meczetu (Azery w swoje nie strzelali) i zrobic zdjecia z gory. Niewiele, bo skonczyla mi sie bateria... Widok kompletnie zniszczonego, zarastajacego drzewami i jezynami miasta robi piorunujace wrazenie - zniszczone budynki po horyzont, dookola. Ale do rzeczy. Dzisiaj kontrolowala mnie policja. Do wizy w paszporcie dostaje sie taka kartke z wypisanymi regionami gdzie mozna jechac. Przedwczoraj bylem tez w Dadiwank ktore jest zaraz za granica ostatniego regionu gdzie moge byc. Gdy pytali mnie gdzie bylem zdecydowalem sie zataic Dadiwank, o Adgamie powiedzialem. W koncu widzialem tam sporo policji i wojska i nikt nic nie mowil. Kontrolujac policjant troche sie na Agdam wzburzyl, spisal mnie i kazal sobie pokazac zdjecia. Zobaczyl zdjecia z Agdamu i polecil mi je skasowac. Takie cenne zdjecia! Zaryzykowalem - przegladalem zdjecia, wciskalem 'usun' a potem 'anuluj'. Na koniec policjant spytal czy na pewno skasowalem. A jak bedzie chcial sprawdzic? Dobra, ryzykuje, powiedzialem ze owszem, wsio skasowane. Ok. Poszedl. Udalo sie. Ale od tego czasu troche sie boje. Pojechalem wlasnie do Stepanakertu zeby w kafejce zgrac sobi zdjecia na pendriva. Dzisiaj wracam do Armenii, ciekawe czy uda mi sie przekroczyc granice... Ciekawe czemu mi sie udalo. Wydaje mi sie ze sa 3 mozliwosci:

1. Wzieli mnie za idiot turiste ktory zrobi wszystko co rozkaza
2. Sami byli idiotami ze nie zorientowali sie co robie
3. Zdawali sobie sprawe ze pewnie i tak nie skasuje, ale chcieli mnie ostrzec i wypelnic swoj obowiazek

Najprawdopodobniej prawda jest gdzies po srodku. Zarowno oni mnie jak i ja ich wzialem za idiotow, wszyscy mieli po troche racje i wszyscy dobrze na tym wyszli. Oni mieli racje bo bylo idiotyzmem przyznac sie ze bylem w Agdamie - jakbym sie nie przyznal nic by sie nie wydarzylo. Ja mialem racje, bo kretynska jest taka kontrola - moglem im powiedziec cokolwiek, a po drugie kazde dziecko by sie zorientowalo ze wcale nie kasuje zdjec. Minimum rozsadku nakazuje sprawdzic czy rzeczywiscie to zrobilem czy nie. A wszyscy na tym dobrze wyszli bo ja (poki co) mam zdjecia a oni mysla, ze wykonali swoj obowiazek. I na koniec kilka zakazanych zdjec.

PS Ale tak w ogole to w Karabachu jest bardzo ciekawie i przede wszystkim pieknie. I dobrzy ludzie tu mieszkaja, polecam. Tylko nie polecam przyznawac sie, ze sie bylo w Agdamie.








Komentarze

  1. Napiszę, bo widzę, że każdy na stronę wchodzi, a komentarza nie zostawia. A to (tak przewiduję) dla piszącego dobrze wiedzieć, że dobrze, że pisze, bo ktoś go czyta i docenia. A ja, jako, że wraz z czytaniem posiadłam umiejętność pisania, to chciałam Ci powiedzieć, ze Twoja wyprawa jest niesamowita, piszesz świetnie, a Twoje opowieści z podróży pewnie wzbijają kurz w powietrze, kiedy je werbalizujesz. Chylę głowę, żałuję, że nie jestem Tobą i tak nie podróżuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę mi ten powyższy komentarz wyszedł niegramotnie. Jak widać językiem ojczystym nie posługuję się aż tak dobrze, jak mi się wydawało:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no czasem jakies komentarze sie zdarzaja ; ). Ostatnio nawet sporo (nie liczac poprzedniego posta). A wlasnie: wiec przy okazji chcialbym powiedziec, ze bardzo mnie ciesza Wasze komentarze ktorych teraz, gdy jestem w drodze, jest znacznie wiecej niz zwykle. Tak milej : )

    OdpowiedzUsuń
  4. A może zamiast tych 3 możliwości miałeś po prostu szczęście? ;-> A tak poza tym to z pierwszym komentarzem zgadzam się całkowicie - naprawdę mało tego typu relacji. Zarówno to co piszesz, gdzie bywasz, a przede wszystkim sposób w jaki podróżujesz budzi uznanie. Niemniej jednak przypuszczam , że musi to kosztować Twoją rodzinkę trochę nerwów =)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie, to ciekawe. Jak rodzina zareagowała na wieść o celu podróży? Moi rodzice żywcem by mnie obdarli ze skóry, gdybym wyskoczyła z takim pomysłem :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Rodzina czuwa przy internecie!
    Rodzice już lekko przyzwyczajeni do wojaży synka. Wiemy, ze raczej dobrze sobie radzi w różnych sytuacjach. Pewnie o tych ryzykownych nigdy się nie dowiemy. Ufamy, ze jest na tyle rozsądny, żeby nie pchać się tam gdzie jest naprawdę niebezpiecznie (ale Agdan przyprawił nas o ciarki na grzbiecie). Czekamy ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Hyhy, o, rodzina pisze komentarze : D.
    Czesc rodzinno i inni komentarzopisarze!
    Pozdrawiam z Zugdidi! Wlasnie wyjechalem Abchazji i szukam miejsca do rozbicia namiotu symultanicznie probojac znalezc darmowy nocleg po gruzinsku, tj. chodzac z plecakiem po centrum miasta/siedzac na lawce i czekajac (w zeszlym roku dzialalo...)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisze rodzina, czyta i czeka na kolejne wieści. Mam nadzieję, że gruziński sposób na nocleg dzisiaj też zadziałał.
    Pozdrawiamy serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. I jak udało się z noclegiem ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Wojciechu napisz coś - rodzina się niepokoi!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, jak tam stanowisko pod szczytem, dalej stoi? :D
    Heh, żartuję oczywiście. Trzymam kciuki i pozdrawiam już z domu!

    OdpowiedzUsuń
  12. Sobie wieczorem usiadłem i pomyślałem, a sprawdzę jak Wojtkowi poszło, wrócił już czy jeszcze podróżuje. Zajrzę na chwilkę.. i utknąłem w tym miejscu w internecie na dłuższy czas. Czytam z zapartym tchem i zazdroszczę troszkę..(bardzo mocno) ;) Wbiło mnie w fotel..
    Trzymaj się i wracaj bezpiecznie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarzopisarze proszeni są o się podpisanie!

Popularne posty