Poradnik wakacyjny 2012

Według sondy przeprowadzonej na niniejszym słit blogasku, w której na całe jedno pytanie udzielono 46 odpowiedzi okazuje się, że w najbliższe wakacje pojedzie osób:
  • 7 do Iranu
  • 9 do Gruzji lub Armenii
  • 8 na Bałkany
  • 4 do Europy Wschodniej
  • 6 do Europy Bogatszej
  • 11 do Polski
  • 5 do Rosji lub Azji Centralnej
  • 3 na Bliski Wschód
  • 6 w innej części Azji
  • 1 do Afryki
  • nikt do Australii, Oceanii bądź Ameryki
  • 4 wybierają się na Antarktydę lub Księżyc
  • 7 przesiedzi w pace
Dziękuję za wszystkie udzielone odpowiedzi. Wniosek z tej ankiety jest oczywiście taki, że rzeczywiście jestem hipsterem. Dużej liczby głosów na Gruzję czy Bałkany spodziewałem się jak najbardziej, ale liczba osób, która wybiera się w tym roku do Iranu przekroczyła znacznie moje oczekiwania!

Kierując się powyższymi wynikami ankiety przygotowałem dla Was:

Poradnik Wakacyjny 2012!

Iran

Welcome to Iran maj frend, łer du ju kom from? Najlepiej spraw sobie koszulkę z napisem "Polska", tzn. "Poland" a raczej "Lachestan", bo na "Poland" reagują "ooo, Amsterdam!". W tym roku ramadan trwa od 20 lipca do 18 sierpnia - tak, tak, to interesujące kulturowe zjawisko, ale jednak męczące na dłuższą metę: zaplanuj swoją wycieczkę tak, żeby nie leżała w całości w ramadanie. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś: zobacz, jak najłatwiej zdobyć wizę. Pamiętaj, że wychodzenie na pustynie bez śniadania i wody jest głupim pomysłem. Z drugiej strony nie bój się upałów: przy suchym powietrzu różnica między 30 a 50 stopniami nie jest jakaś tam specjalna. W celu ugotowania się możesz pojechać np. do Bandar Abbas, czyli tam, gdzie jest wilgotno. Sprawdziłem: jaszczurki biegające pod prysznicem są niegroźne (chociaż takie duże i tak ciekawie patrzą). Koniecznie zobacz: Kashan, Esfahan, Persepolis, Kandowan, Abyaneh, wybrzeże morza Kaspijskiego (jedzą tam warzywa). Jeśli jesteś kobietą: ubierz się od kostek po nadgarstki... no dobra, do pół łokcia, aż tak się nie czepiają. Dla Panów - długie spodnie. Pamiętajcie, że wycieranie nosa przy innych osobach jest w Iranie dużo bardziej chamskie, niż u nas (dowiedziałem się o tym jednego z ostatnich dni w Iranie, a trzeba zaznaczyć, że zazwyczaj mam katar) oraz, że łapanie stopa w Persji jest dość specyficzne. Spróbuj dostosować się do irańskich toalet (zob. o co chodzi). CouchSurfing w Iranie działa świetnie. Jeśli wybierasz się tam na dietę - porzuć tę nadzieję. W Tabrizie odwiedź Nassera (jeśli jesteś kobietą, to powie Ci, że jesteś "fajna laska" i przedstawi się jako "ogier junak"). Zaszczep się na WZW A, polio i dur brzuszny. Naucz się podstaw perskiego. Pamiętaj o sytuacji, w jakiej znajdują się ludzie w tym totalitarnym kraju, rozmawiaj z nimi. Baw się dobrze, ciesz się, Iran to genialne miejsce! Zobacz więcej o Iranie.

Niam niam

Gruzja i Armenia

O Gruzji i Armenii powiedziano już wszystko chyba, bo ostatnio mniej więcej wszyscy tam jadą. Mam nadzieję, że mimo nawałnicy polskich turystów Gruzini zachowają swoją fantastyczną gościnność i będzie Wam dane jej zaznać. Jedzcie dużo chinkali i dowiedzcie się jakich dokładnie przypraw oni tam dodają, bo tak robimy i robimy z Tomaszem, i niby są takie same, a jednak trochę inne. Jedźcie do Tuszetii, jest genialna, jest sto razy lepsza niż Swanetia (no dobra, w Swanetii nie byłem, ale słyszałem zdjęcia i widziałem opowieści i towarzysz mój tuszetyński był i tak rzekł, o). Jak mówicie trochę po rosyjsku (no dobra, każdy TROCHĘ mówi), to jedźcie do Abchazji i pogadajcie z ludźmi o historii. A w ogóle to byłbym Wam wdzięczny, jakby ktoś podjechał na granicę z Osetią Południową i porobił parę zdjęć: od głównej drogi Tbilisi-Gori-Kutaisi to miejscami rzut przysłowiowym beretem typu parę kilometrów! A ciekawe jak to wygląda... Co zobaczyć? Tak oprócz gór to do standardu należą: Wardzia, Tbilisi, Mccheta, Upliscyche, Gori (nie idźcie do Muzeum Stalina, szkoda kasy, nic tam nie ma), Lagodechi, Signagi, sto tysięcy monastyrów, m.in. Nekresi oraz najważniejszy na pustyni: Dawid Geradżi itd. itd. ... W sumie to jeszcze nie zdążyłem opisać zbytnio swych gruzińskich wojaży... Ale jakbyście się zastanawiali ile jest prawdy w tym, co mówią wszyscy Gruzini, czyli, że Polska i Gruzja są przyjaciółmi od wieków, to przeczytajcie ten tekst. Idźcie na Kazbek, ładnie jest. A w Armenii? Tam możecie wejść na Aragac z kolei, również zobaczyć 10 tysięcy  monastyrów. Pamiętajcie o tym najbliższym z Erewania - Geghart - w którym jest taka genialna akustyczna sala, niesamowite przeżycie. Spędźcie noc przy Norawanku, w razie pogody jedźcie na Tatew, wykąpcie się w Sewanie i wpadnijcie do Karabachu, zobaczcie Agdam, tylko nie mówicie o tym policjantom.

Jego Wysokość Kazbek, tudzież Mkinwartsweri

Bałkany

W sumie to nie czuję się jakimś specjalistą od Bałkanów - tak dawno tam byłem, że już chyba wszystko zapomniałem. No ale coś tam jeszcze w głowie zostało... Np., że jak chcecie się pobyczyć na plaży, to nie róbcie tego w Chorwacji, bo jest tam drogo i dziwnym trafem wszyscy mówią po Polsku. Jedźcie do Czarnogóry, gdzie plaże są równie ładne, a ceny znacznie niższe. W Albanii nie przeraźcie się biedą: no, przy pierwszym zetknięciu z tym krajem można nie uwierzyć, że to jeszcze Europa. Tak tak, wszyscy o nich zapomnieli. Pamiętaj, ze łapanie stopa do Serbii będąc w Chorwacji (zwłaszcza w Vukovarze) trzymając tabliczkę Belgrad jest równie mądrym pomysłem co udanie się na Bieżanów w koszulce Wisły czy z szalikiem Widzewa do Warszawy. Pijcie Breskvę! Jedźcie do Kosowa - tam nie biją. Jakbyście w jednym z setek tysięcy starych golfów jedynek znaleźli zielony kapelusz to weźcie - to mój. Zobaczcie koniecznie Sarajewo i Mostar. I rozmawiajcie. Dowiecie się wszystkich tysięcy wersji wojny bałkańskiej. Zdjęcia.

Nowy Stary Most w Mostarze

Polska

Tym, którzy zostają w Polsce gratuluję świetnego wyboru. W naszym kraju jest cała masa fantastycznych rzeczy do zobaczenia. Mi się ostatnimi czasy najbardziej udziala upodobanie do wschodu, co się wyraża przez wycieczkę mą do Lublina rowerem. Jeśli ktoś celuje w morze, to... mu nic nie podpowiem... ale w Słowińskim Parku Narodowym są naprawdę czadowe wydmy, można narobić zdjęć i ściemniać, że się było na Saharze, serio^^. Z gór polecam Beskid Niski - żałuję, że go tu jeszcze nie opisałem, ale jest to miejsce niesamowite, ciche, spokojne (baaardzo mało ludzi), piękne, jeszcze nieco dzikie i pełne Łemków. Żeglarzom zdecydowanie sugeruję przełożenie rejsu mazurskiego na wrzesień. A jakby ktoś uwzględniał granice Polski z 1920, to w ramach pozostawania w kraju może wpaść w ukraińskie Karpaty Wschodnie. Jeśli ktoś bardzo zostaje w Polsce, tak bardzo, że aż w Krakowie, to zawsze może pożeglować na Bagrach albo objechać Wszystkie Kopce Krakowa. Cokolwiek by jednak się w Polsce nie robiło, to na łikend 13-15 lipca obowiązkowo należy wpaść na Folkowisko.

Kopiec Kraka - taki kopiec, co ma wszystkie kopce pod sobą!

Tym siedmiu osobom, które wakacje spędzają w pace, serdecznie współczuję. Niech wzmocni to wasz hart ducha. Życzę Wam pogodnej resocjalizacji! 

Wszystkim autostopowiczom i couchsurferom polecam coś ze sobą zabrać, takiego, żeby dać. Strój ludowy z Mazowsza jest trochę nieporęczny, figurki smoka wawelskiego nieco ciężkie, ale kartki pocztowe z Polski - lekkie! Niby nic, ale zawsze fajnie coś komuś dać i zobaczyć, jak się ucieszy. Może nie każdemy, no bo przecież 1000ca kartek nie zabierzemy, ale takim bardziej zasłużonym dobrodziejom :-). No trochę kłopot, że trzeba to ze sobą nosić, ale przecież dzięki tym wszystkim wspaniałym ludziom nasza podróż w ogóle jest możliwa.

Udanych wakacji!

Komentarze

  1. +1 osoba do Iranu, jadę we wrześniu:) A co z malarią w Iranie? Stosowałeś jakieś leki? Z tego co wyczytałem malaria występuje w południowych częściach Iranu

    http://www.medycynatropikalna.pl/kraj/iran/76

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm... Szczerze mówiąc pierwsze słyszę - osobiście nie doświadczyłem, nie znam kogoś, kto doświadczył albo mówił o tego typu zagrożeniu, nawet pani od szczepień, z którą trochę o tym rozmawiałem (nb ostrzegała za to, że w Iranie od czasu do czasu pojawia się epidemia cholery, ale wtedy jest o tym głośno i się zwykle człowiek jakoś dowie i zaszczepi w porę).

    Spędziłem trochę czasu w większości prowincji, które oni tam wymieniają jako "malaryczne" i żyję. Może dlatego, że nie spotkałem komara? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Poradnik po Polsce bardzo mi się przyda.
    DZIĘKUJĘ ;)
    Jako,że czekają mnie tylko weekendowe wyprawy nie zamierzam zmarnować żadnego!

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja mam taką sprawę: skoro to poradnik podróżnika, to wspomnij też o tym, jak będąc autostopowiczem z krowiastym plecakiem na plecach chodzić po mieście, zwiedzać, spacerować i te sprawy. Bo tak się zastanawiam, co polecasz i co praktykowałeś. Czy plecak i toboły ciągle z Tobą, czy raczej podrzucałeś je gdzieś (gdzie?) i szedłeś w nie tak znowu siną dal? ;)
    I jeszcze pytanie nr 2: Jak w wyprawach stopowych rozwiązywałeś problem braku Internetu w kontaktach z couchsurferami? Umawiałeś się z nimi w kraju na konkretną datę, czy na miejscu gorączkowo szukałeś kawałka sieci, żeby się z nimi umówić? Jeśli tak, to jak to funkcjonuje w połączeniu z nieprzewidywalnością stopa?
    Bardzo ładnie proszę o odpowiedź, bo jadę pierwszy raz (tak tak, na stopa i do Gruzji ;p)i dlatego zwracam się do takiego hipstera:) Jak zgapiać, to z najlepszych;) A, i jeszcze byłam dziś na kopcu. Wandy. Kolos jakich mało.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oprócz wymienionych przez wojtka sposobów na plecak, dodam od siebie jeszcze możliwość darmowego skorzystania z przechowali w muzeach. Korzystałem z tej opcji choćby w Luwrze. Darmowa przechowalnia, bagażu, a potem zamiast w ogromną kolejkę po bilet, to hyc na miasto i można zwiedzać do godziny zamknięcia muzeum ;)
      Innych miejsc nie sprawdzałem, ale wydaje mi się, że każde większe muzeum w cywilizowanym świecie przechowuje za darmo bagaż, żeby im obrazów i rzeźb z półek nie pozrzucać.
      Są też przechowalnie na dworcach, w krajach jak Bułgaria, Rumunia, Ukraina itp. zazwyczaj ceny nie powalaja i można zaszaleć

      Usuń
    2. ''w cywilizowanym świecie'' - to jest dosc mocne zalozenie ; )

      Usuń
    3. Dzięki wielkie;-) I dla Wojtka i dla Elovelo. Teraz już wiem co zrobić z plecakiem i jak nie zachowywać się jak ostatni dzikus w kontaktach z hostami;) Chociaż po namyśle to też ma swoje dobre strony;-)
      Kasia

      Usuń
    4. "i jak nie zachowywać się jak ostatni dzikus w kontaktach z hostami"
      eee, co przez to rozumiesz ;D?

      Usuń
    5. Żeby sobie zabrać pocztówki na prezent;) A co sobie myślałeś?;)
      Kasia

      Usuń
    6. Tak jeszcze na dopełnienie tematu z zostawianiem plecaka:
      http://shangrila.geoblog.pl/wpis/161340/katastrofa-a-moze-nie

      Usuń
  5. co do plecaka: to oczywiście zależy. Jeśli mamy już tego couchsurfera czy kogoś kto nas do domu zaprosił to rzecz jasna zostawiamy u niego swoje rzeczy. Z założenia ufamy ludziom... ale na wszelki wypadek warto zabierać ze sobą paszport i pieniądze. Jeśli śpimy w hostelu, ale tylko jedną noc to zazwyczaj można tam na dzień zostawić rzeczy. To były truizmy, ale warto wspomnieć.

    Co jednak jeśli jesteśmy totalnie przejazdem, śpimy w parku itp.? Cóż, muszę przyznać, że osobiście zazwyczaj jednak nosiłem swój plecak. Okazjonalnie zdarzają się jakieś możliwości zostawienia rzeczy: np. spotkamy w kościele miłego księdza i zrzucimy graty na plebanii, przegadaliśmy obiad z kucharką w barze czy śpimy na plaży w Kobuleti gdzie przypadkowo spotkani Polacy zostają na miejscu cały dzień - trzeba wypatrywać takich przypadków. I brać kontakty od wszystkich ludzi, którzy chcą je nam zostawić - to się zawsze wydaje jakieś takie niepotrzebne, ale nigdy nie wiadomo czego i gdzie będziemy potrzebować. Mi się zdarzało już takie "nie wiadomo po co zapisywane nu ery telefonu" wykorzystywać.

    Są też różne "techniki", których nie stosowałem, np. zostawianie plecaków w konfesjonałach zabytkowych kościołów ;-).

    Ale szczerze mówiąc w Gruzji jakoś nie nałaziłem się specjalnie z plecakiem.

    Co do Internetu: jak jechałem do Gruzji dwa lata temu to faktycznie załatwiłem sobie kilka kontaktów wcześniej, a potem spało się jak popadnie. A gdzie popadło? A różnie: a to w parku w Zugdidi, a to u chłopa na wsi który nas zgarnął spod sklepu (tak, specjalnie stanęliśmy pod sklepem i udawaliśmy zagubionych, żeby nas ktoś przygarnął, serio :p), a to u kierowców którzy nas wieźli, a to w ruinach wierzy w centrum Telawi ;). Nie ma co się za bardzo martwić na przyszłość - grunt to namiot!

    W Iranie natomiast załatwiałem couchsurferów na 2-3 dni przed. Siadałem w kafejce albo korzystałem z internetu bieżącego gospodarza, wysyłałem ze 3 pytania i numer telefonu - zawsze ktoś odpowiadał : ). W Gruzji to może być ciężkie, bo Gruzinów bądź co bądź niewielu, a turystów - coraz więcej.

    Co do kopców: Wandy, Wandy... Kraka - to jest kopiec!

    OdpowiedzUsuń
  6. No fakt, może za bardzo "spiąłem" z tą malarią. popytałem, większe zagrożenie jest np. w Tajlandii, a i tak są to sporadyczne przypadki i mało kto stosuje leki profilaktyczne.

    A nr tel zawsze trza brać, prosty przykład: tir, Gruzja, a z plecaka przez przypadek wypadł paszport. Gdyby nie wzięty nr od kierowcy na szybko przy wysiadaniu, byłoby po paszporcie. A tak krótki telefon, i po sprawie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. No. A mi raz w samochodzie w Gruzji wypadł... telefon ^^. Koło Ananuri.

    Kierowca sam się wrócił gdzieś po pół godziny ; )

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarzopisarze proszeni są o się podpisanie!

Popularne posty