Mają dużo pieniędzy i budują miasta

W Sinkjangu bardzo wiele rzeczy dziwi. Próbujesz sobie to jakoś w głowie złożyć, ale większość elementów do siebie nie pasuje. Gryzie się chińskie z ujgurskim, a raczej: to pierwsze zagryza to drugie. Przygniatają wieżowce Korli, potem pustkowia wyłożone hektarami suszącej się papryki, którą potem - pokruszona i przemieloną - dodajesz do gulaszu, a potem żyzny Turfan i najsłodsze na świecie rodzynki. A potem znów Urumczi i skąd tam się nagle wzięły te reklamy po rosyjsku.

Albo jedziesz pustynią, a tu nagle wieżowiec.

Dzień dobry


Jakimś cudownym zrządzeniem losy akurat w Korli dali mi dotknąć komputera. Na parterze jednego z całej połaci dwudziestopiętrowców, między tymi sklepikami, w których nigdy nie ma czekolady, a jak już jest, to smakuje jak mydło, dwa krzyżyki w kwadraciku, czyli kawiarenka internetowa. Można, proszę, nie ma sprawy, no jasne, że filtrowany, ale w ogóle mogę usiąść, bo w Turfanie, to prawie kijem gonili.

"Obcokrajowcy, psia ich mać."

Korla jest jednym z tych miast, które wyrasta z niczego. Jedziesz pustynią, a tu nagle ni z tego, ni z owego - megalopolis, wieżowce, biurowce, blokowiskowce. No, Korla ma zdaje się jakieś historyczne podstawy, było tam kiedyś ujgurskie miasto, teraz zdławione przez chińskie szkło i beton, ale istnieją miasta, które wyrasta całkiem z niczego-niczego. Nie było miasta - jest miasto  (przynajmniej takie jest wrażenie). Bo ktoś wpadł na pomysł, że warto w tym miejscu postawić miasto. No to jest. Pięćdziesiąt 20-piętrowych budynków, parę szkół, basen, galeria handlowa, plac z pomnikiem Mao - i jest miasto, czemu nie. Ujgurskie drobne gliniano-drewniane domki o płaskich dachach albo śmiało zrówna się z ziemią (patrz Kaszgar), albo wstydliwie otoczy białym murem, niczym getto. I potem jedziesz i wyraste ci nagle te kilkadziesiąt pięter z płaskiej, suchej ziemi, bez większego powodu.

W Sinkjangu te miasta bywają pustawe, ale są sukcesywnie zaludniane - taka chinizacja Sinkjangu. Wszyscy to znamy z historii Polski. Tzn. zwykle znamy jak nas ktoś kolonizował, ale za II Rzeczypospolitej Kresy też były kolonizowane przez nas, bo ta Rzeź Wołyńska, choć to zbrodnia bez dwóch zdań, to jednak tak całkiem bez żadnego powodu to się nie zdarzyła. Tak czy tak - Chińczycy chinizują Sinkjang znacznie wydajniej niż Piłsudski Kresy, bo jak Ujgurów było tam jeszcze kilkadziesiąt lat temu ponad 90%, tak teraz jest raptem lekko ponad 40%. Natomiast we wschodnich Chinach - może się kto wypowie kto już był, bo ja to tylko słyszałem od napotkanych ludzi - to się buduje te miaste, znowóż ileś bloków, biurowców, szkół i basenów, i one stoją puste. Wiatr tylko wieje. No niby głupota, ale z drugiej strony, to zobaczcie: ludzie pracują tam za głodowe pensje, ale cały świat płaci im za te majtki, komputery, buty i wszystko co tam się składa (czyli: WSZYSTKO) i państwo ma mnóstwo kasy. No nie można się tak całkiem skorumpować do reszty i wziąć wszystko na prywatne konto, trzeba jakoś te pieniądze na rynek wpuścić. Np. wybudować miasto. Tysiące ludzi będzie stawiało cegły, inne tysiące ludzi będzie te cegły wypalało, produkowało deski sedesowe, okna, drzwi i płytki ceramiczne. Jest praca, są podatki, miasto w sumie puste, ale państwo aż tak źle na tym nie wyszło.

A jakie drogi potrafią zbudować. Jakie tunele i estakady przez góry, głowa mała. A Królewskiego Stołecznego ZadufanegoWSobie i Lśniącego Tradycją Miasta Kraków nie stać na remont chodnika - to tak żeby sobie uświadomić jaka między nami przepaść. Może nie jesteśmy sto lat za Murzynami, ale za Chińczykami to na pewno.


Żeby nie było, ja tam nie mówię, że to źle, bo to pewnym kosztem się tam w Chinach wszystko dzieje, ale no generalnie, panie Krakowie, chodnik przy... no... nie wiem, większości ulic, ale np. tak od Nowohuckiej zacząć... no może by jakiś remoncik? No ja wiem, wiem koło estakady jest, ale ludzie nie spacerują w koło estakady, tylko zdarza się dalej iść/jechać rowerem.


Nie mogę Wam tego pokazać, bo zepsuł mi się aparat przed tymi wszystkimi Korlami i innymi miastami z nikąd. Cóż rzec, z nikąd wyrastają też małe blokowiska. Jedziesz sobie 300km przez pustynie, aż tu nagle, bez specjalnej zapowiedzi, wyskakuje taki koszmarek:

Jelcz-Laskowice w wersji chińskiej

Komentarze

  1. http://podrozzktorejsieniewraca.wordpress.com/2013/04/23/cheap-house-is-not-avaiable/

    A propo pensji w centralnych wschodnich Chinach i mieszkań. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarzopisarze proszeni są o się podpisanie!

Popularne posty