Relacja konkursowa - ЗДРАВСТВУЙТЕ РОССИЯ!

Relacja nr 7  w Dobrym konkursie 2014 - zobacz jak głosować!
Autor: Martyna Pawlak


ЗДРАВСТВУЙТЕ РОССИЯ!


Podczas wolontariatu w Meksyku przeczytałam książkę Ryszarda Kapuścińskiego “Imperium”. Postanowiłam, że moją następną destynacją będzie właśnie Rosja. Zaczęłam szukać kolejnego projektu EVS i znalazłam wyjazd z Organizacji “Jeden Świat” do Nizhnego Novgorodu. Projekt dotyczył pracy z dziećmi i młodzieżą autystyczną. Tak więc spakowałam się i 3 czerwca 2013 roku wylądowałam w Moskwie, skąd wsiadłam w pociąg jadący do Nizhnego Novgorodu.
Na początku wcale nie było łatwo. Pierwsze zderzenie z językiem rosyjskim, który należy do grupy języków słowiańskich, było dla mnie sporym wyzwaniem. Jadąc do Rosji znałam tylko alfabet, podstawowe zwroty i wsjo! Było mi bardzo ciężko porozumiewać się, a tym bardziej podejmować decyzje rozmawiając o nich z poszczególnymi osobami. Także było mi trudno zrozumieć co mówią do mnie dzieci i młodzież, z którymi pracowałam, jednak po krótkim czasie uświadomiłam sobie, że kluczem jest mowa ciała i chęć porozumienia. Można złapać wspólny kontakt nawet bez mówienia w tym samym języku.

W połowie czerwca wraz z pracownikami placówki, w której odbywał się mój projekt, wybrałam się na dwutygodniowy obóz z dziećmi niepełnosprawnymi oraz ich rodzicami. Mieszkaliśmy w małej wiosce Kierżyniec oddalonej od Nizhnego Novgrodu godzinę jazdy pociągiem. Ośrodek położony był w lesie, a do pobliskiej rzeczki chętnie chodziło się na wieczorne spacery. Dni upływały na zabawach oraz na poszczególnych terapiach zajęciowych dla dzieci. Pomagałam terapeutkom z mojej organizacji, prowadziłyśmy muzykoterapię oraz artoterapię dla naszych podopiecznych. Zaprzyjaźniłam się z Aloszą, chłopcem z zespołem Downa i codziennie odprowadzałam go na zajęcia hipoterapii. Pomagałam również Adzie, mamie dwójki niesfornych autystów. Czasami czułam się jak Don Kichote, który walczy z wiatrakami, jednak wieczorem, kiedy wspólnie z Adą usiadłyśmy w kuchni, a chłopcy już smacznie spali, wystarczyło, że powiedziała mi jedno magiczne słowo „spasiba” i całe zmęczenie mijało. Praca z dziećmi autystycznymi jest wyjątkowo wymagająca, ciężko nad nimi zapanować, ciężko do nich przemówić, ale jeżeli przynosi jakiś współmierny efekt i dziecko powtórzy daną czynność bądź zareaguje w oczekiwany sposób, to przynosi wielką satysfakcję i radość.

Jednak życie wolontariusza składa się nie tylko z pracy na rzecz drugiego człowieka. Jest również czas wolny, a ten jest dla mnie wykorzystany w pełni podczas podróży. Trzy wolne tygodnie w sierpniu wykorzystałam na wyprawę marzeń – na Syberię. Podczas pobytu w syberyjskiej tajdze zdążyłam zobaczyć złote góry Ałtaju, jechałam off-road’owym szlakiem zdezelowanym rosyjskim łazikiem po stepie, zjadłam kolację w jurcie, odbyłam trekking po nieoznakowanych szlakach lodowca, posłuchałam szeptu wodospadów w górach Sajanach, w dolinie mgieł zobaczyłam konie w galopie, skosztowałam buriackiego specjału zwanego Pozami, pokręciłam modlitewnymi młynkami w buddyjskim dacanie, zasypiałam przy trzaskającym ogniu kaflowego pieca. Te wszystkie przygody stanowiły jednak przedsmak, tego co miało się wydarzyć. Dotarliśmy na wyspę Olchon na Bajkale. Magia. Zostałam odurzona przejrzystością, a zarazem tajemniczością i zapachem tego miejsca, który był niepodobny do żadnego innego wcześniej. Całe zmęczenie spowodowane podróżą i bezustannym przemieszczaniem się minęło dzięki majestatycznemu spokojowi, który osnuwał taflę jeziora. Spaliśmy dwie noce w namiocie na plaży, rozmawiając przy ognisku z nowo poznanymi Rosjanami, oglądając deszcz meteorytów, a rano kąpiąc się w Bajkale. Dwa najpiękniejsze dni, bo spełniło się moje marzenie od wielu, wielu lat.
Rosja to nie kraj, to stan umysłu, a żeby przyzwyczaić się do tamtejszych obyczajów i radzenia sobie z rzeczywistością przez Rosjan, trzeba na prawdę wielkiej cierpliwości i asertywności. Mi się to udało, choć czasami nadal szczena mi opada.


Komentarze

Popularne posty