Teheran! [z trasy]

Mili Panowie i mile Panie - Wojtek jest juz w Teheranie! Udalo mi sie zdobyc wize w Trabzonie, potem calkiem gladko dostalem sie na granice turecko-iranska gdzie zagadnal mnie kierowca z Ardabil imieniem Ali. Sprawy potoczyly sie tak, ze spedzilem troche czasu w Ardabil, Ali obwiozl mnie samochodem po pieknej, gorzystej okolicy, nakarmil w niezlych restauracjach, napoil herbata w fantastycznej tradysyjnej czajowni mieszczacej sie w dawnych lazniach ze wspanialym przeplywem powietrza tak ze bez zadnej elektronicznej klimatyzacji czlowiek czul sie tam tak doskonale ze moglby zostac na dluuugo. Ali przystal nawet na moje zyczenie by zobaczyc nomadow ; ). To byl bardzo mily czas a Ali i jego zona Solmaz okreslili sie jako moi iranscy rodzice : ]. Nastepnie pojechalem do Tabrizu (stopem, chociaz Ali, kierwnik fabryki kluczy, upieral sie abym jechal autobusem i chcial mi nawet go oplacic) gdzie spalem u piszacego prace magisterska studenta filologii angielskiej imieniem Hamed. Dzieki niemu poznalem druga, "podziemna" strone Iranu. Tak, bo Iran to nie tylko oficjalne zakazy, ale takze nieoficjalne ich lamanie w ukryciu na wszystkie sposoby. Okazalo sie np. ze w Tabrizie istnieje spora rzesza fanow Behemotha i Vadera (muzyka obcojezyczna jest w Iranie zakazana, a co dopiero... a oni nie tylko tego sluchaja, ale tez graja!) a jednym z ulubionych programow jest VIVA Polska (telewizja inna niz iranska jest oczywiscie zakazana). W mieszkaniach wszyscy maja ogromne salony. Po co? By odbywaly sie tam dosc okazale imprezy, wygladajace dosc normalnie, zachodnio: mezczyzni w szalonych fryzurach, dziewczyny z ostrym makijazem i w miniowkach (w Iraine oficjalne imprezy sa dzielone: tylko damskie lub tylko meskie, ubior jest oczywiscie rowniez okreslony prawem: kobieta ma zaslonic - no w skrocie - prawie wszystko, mezczyzna ma miec dlugie spodnie i zakryte ramiona). Uslyszalem tez wiele o historii, o rewolucji, o tym ze mullowie sa jak alfonsi majac po kilka zon, o tym jak plytki w swej filozofii jest islam (np. w Koranie jest napisane, ze jesli zona cie nie slucha to nie rozmawiaj z nia, jesli dalej cie nie slucha to nie uprawiaj z nia seksu, a jesli dalej cie nie slucha to ja pobij) i wiele wiele innych rzeczy. Powymienialismy poglady na temat swiatowej polityki i tak zastala nas godzina druga w nocy. To byl niezwykle ciekawy wieczor. Jak bede wracal z podrozy do Iranu to chce jeszcze raz odwiedzic Hameda. Tak. Odwiedzilem tez oczywiscie Nassera prowadzacego punkt informacji turystycznej przy bazarze. Nasser - tak jak i w zeszlym roku - glosil wszem i wobec ze jest kasanowa i "ogier luzak", co chwile czestowal herbata, pytal czy wszystko dobrze a sam mowil ze jest "zajebiscie" :]. Posiedzialem u niego troche, wypilem z 4 herbatki i zakupilem przewodnik Lonely Planet. Nastepnie, tj. wczoraj udalem sie do Teheranu. Dojechalem w srodku nocy i spalem w parku. Moj kierowca co prawda nie jechal wolno, ale co chwile zatrzymywal sie na tankowanie gazu do ktorego kolejki sa tu straszne. Tankoiwal go zawsze tylko po 5 kilo, w zwiazku z czym tych tankowan bylo z 6. Po drodze spedzilismy 3 godziny z jego kolega w Zinjan. Przy okazji zjadlem tania wersje "kebaba: - jajko, ziemniak i pomidor zawiniete w nalesnik. Nauczylem sie by sie nie spieszyc, nie denerwowac tym, ze podroz przedluza sie w nieskonczonosc. Takie rzeczy jak wlasnie odwiedziny u kolegi z Zinjan lub picie herbaty tu i tam to wspaniale chwile ktorych nie przezyje sie podrozojac samolotami, luksusowymi dalekobieznymi autobusami i taksowkami. Autostop to swietna okazja poznania jak zyja zwykli ludzie, poznania ich zachowan i zwyczajow (wiem ze brzmi to dosc patetycznie, ale na prawde strasznie fajnie jest ich poobserwowac - sa rzeczywiscie inni od nas, np. zupelnie inaczej niz u nas wyglada przyjmowanie gosci, noo dlugo by pisac). Tak. A teraz krece sie po Teheranie i zaliczam muzea. Wieczorem jade do Qom - swietego miasta takiego tu. A jutro jest do tego wielkie szyickie swieto - urodziny 12stego imama - wiec bedzie niezla rzeznia : ]. Pozwole sobie jechac autobusem. Teheran jest ogromny - jakies 12 mln mieszkancow - wiec znalezienie i dotarcie do wylotowki zajeloby mi mase czasu. A do Qom jest tylko 130km a autobus kosztuje w przeliczeniu na nasze jakies 2.5zl...

Jeszcze tylko krotko o Iranczykach. Sa ogromnie otwarci. Co chwile ktos mnie zaczepia na ulicy i pyta co tam jak tam skad jestes WELCOME TO IRAN itp. (z czasem robi sie to dosc meczace... tzn.czasem zdazaja sie goscie trudni do splawienia, zakladam ze sa z pochodzenia Turkami) Iranczycy strasznie dbaja o czystosc. Np. jak bylem w domu Alego to co chwila doslownie podawano mi pudelko z chusteczkami jednorazowymi zeby wytrzec rece po kazdej czynnosci. Przeklada sie to tez na mniejsze smieciarstwo. Turek wyrzuci ci z samochodu wszystko: lupki slonecznika, papierki, puszki, butelki... Jakby mial stary telewizor to pewnie tez by go wywalil przez okno. Iranczycy smieca troche bardziej niz europejska srednia, ale tylko troche bardziej. Wyrzucaja przez okno tylko drobne przedmioty : ]. Fajnie jest w Iranie, serio : ).

Komentarze

  1. lubię Cię czytać:)) myślę,że kiedyś wykorzystam wszystkie" Wojtkowe " spostrzezonka w podróży na wschód.!dbaj o siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno dba - wziął w podróż nawet super-hiper termoaktywne majtki, które dostał na urodziny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumie się, że Wojtuś sam w podróży?!
    Gratuluję odwagi-aż trudno uwierzyć, że tacy mili i wartościowi studenci podróżują sami...:))
    Pisz dalej, bo to jak melodia dla uszu (albo uczta dla ciała, czy coś w tym stylu...)
    Brawo!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wojtuś sam pojechał - tak się w sumie zdecydował na podróż samemu jakoś dzień przed podróżą.

    Z tego co mi pisał to nie żałuje :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarzopisarze proszeni są o się podpisanie!

Popularne posty