Dents du Midi

Ten, co to podobno zawija
Właściwie to dawno już nie pisałem nic konkretnego... to może jednak coś napiszę. Zbliża się zima, więc czas na śnieżne wspomnienia. Będzie o Alpach - tym razem bez traumatycznych przeżyć typu atak lisa czy spanie w igloo.

W maju, czyli w terminach alpejskich: w zimie, wybrałem się w masyw Dents du Midi. Pojechałem stopem z Lozanny do Salvan (zobacz jak się wydostać stopem z Lozanny) i ruszyłem w kierunku jeziora Salanfe. Do jeziorka jeszcze spotkałem na trasie paru ludzi, potem już nie. Szwajcarzy czekają na sierpień. Po drodze natrafiłem też na zwierzęta, m.in. całą masę świstaków. Wreszcie przekonałem się dlaczego się nazywają świstaki - jak się rozświszczą nad Salanfe to jest naprawdę głośno. Spotkałem też tych dwóch gości poniżej:



Zwierze
Znalazłem również dużo kwiatków:

Dużo kwiatków
 Oraz jezioro:
To zamarznięte na dole to jezioro
To ja może na filmie pokażę:


Jak już się na ochałem i achałem krajobrazem dookoła (więcej zdjęć znajdziesz tutaj) ruszyłem na wojnę ze śniegiem i przełęcz Susanfe.
Jak zwykle zimą w Alpach przyszło mi przecierać szlaki

Podczas chwilowego nieirytowaniem się zapadającym się śniegiem, nie przechodząc przez żaden żlebik ze śnieżnym nawisem oraz w związku chwilowym poczuciem bezpieczeństwa zrobiłem zdjęcie
Po przebiciu się przez nieco męczący trawers (w śniegu męczący, podejrzewam że normalnie nie jest to specjalnie spektakularne zajęcie) i po pomachaniu odpowiednio dużo czekanem przy podejściu na samą przełęcz (podejście od jeziora Salanfe jest stosunkowo strome, z drugiej strony zaś zupełnie łagodne) znalazłem się na przełęczy:

Przełęcz Susanfe 2500m n.p.m. i mój wszędobylski plecak

Rzut oka w stronę Champery

Rzut oka w stronę Lac de Salanfe
Jak to już kiedyś pisałem chatki w Alpach są zimą zamknięte, tzn. otwarte, tzn. można wejść i się przespać, ale nikogo tam nie ma (za to czasem można znaleźć coś do jedzenia...). Wlazłem więc do chatki Susanfe, gdzie zastałem piękny zielony piec. Napaliłem, wygrzałem się i poszedłem spać.

Książka, świeca i piec
Rano miałem ambicje by wejść na główny szczyt Dents du Midi, czyli Haute Cime (~3200m n.p.m.) ale po wejściu z powrotem na przełęcz i rozpoczęciu podejścia na górę dość szybko zrezygnowałem. Masyw jest zbudowany z dość sypkiego materiału, drobniutkie kamyczki osypują się dość intensywnie, a zaawansowaną wiosną jest to wszystko do tego mokre, więc rozłazi się jeszcze bardziej w majowym słońcu, także woląc nie wpaść w jedną z tych pięknych przepaści czując jak grunt usuwa mi się spod nóg - zawróciłem.

Widok na chatkę z przełęczy

Ścieżka na Haute Cime (to w środku to ścieżka)

Pan Piękny Piec
Ale to jeszcze nie koniec, bo trzeba jeszcze zejść na dół do Champery, przez przełęcz d'Encel. Podobno nikt normalny tam nie chodzi zimą, bo są łańcuchy i takie takie, ale nie było tak strasznie, a śnieg w newralgicznych momentach dawno stopniał (chociaż tu i tam jeszcze dawał się we znaki: idzie sobie człowiek spokojnie po kamyczkach, a tu nagle 3 metrowa warstwa śniegu, wędrujesz wzrokiem gdzie to to się kończy i zauważasz wąski skrawek ziemi między śnieżną breją a przepaścią... no i którędy by tu pójść...). Czasami masz już dość, kiedy buty mokre, a zza kolejnych skał oczom ukazuje się kolejny trudny odcinek, a ja już myślałeś, że to już, że to już za tym załomem skalnym wybiegniesz na wesołą zieloną łąkę pełną krówek z dzwoneczkami.

Zapora na Pas d'Encel

Ścieżka na Pas d'Encel (tam w lewo taka strzałka)

Wesoła łąka (ale bez krówek, trudno stwierdzić czy bez krówek z dzwonkami czy też bez krówek bez dzwonków)
Koniec końców jednak znalazłem się na łonie pięknej zielonej natury i znowu zacząłem spotykać turystów, nawet się domek trafił:

Domek alpejski 1
A Dents du Midi to z francuskiego zęby południa. I rzeczywiście wyglądają jak zęby. Najlepiej to widać nie od strony jeziora Salanfe, a z autostrady:

Ostatnie zdjęcie z Summitpost.org

Komentarze

Prześlij komentarz

Komentarzopisarze proszeni są o się podpisanie!

Popularne posty