Lapidarium paragwajskie (2)

Spędziłem ostatnie trzy dni w mieszkaniu o posmaku krakowskiego Kazimierza, chociaż w Asuncion, Paragwaj. Spadłszy ze zwiewnej chmurki bohemy w supermarketowo-homogeniczną rzeczywistość miasteczka eksporterów soi (Santa Rita) poczułem tak zwany "bajon", byłoby to po polsku coś jak: dół. I nie mogę pisać rzeczy nowych (w sensie do książki, bo książkę piszę znowu, przepraszam), więc napiszę stare, z zeszytów. Zapraszam na drugą część lapidarium paragwajskiego.

--> Lapidarium paragwajskie (1)

Bohemiczny wystrój

Bohemiczne ujęcie dzbanka z ziołami i kubkiem na yerbę

Bohemiczny chłopiec

12.07.2017 Sztuczka

Róbmy z ludzi przedsiębiorców. Niech każdy będzie swoim pracodawcą, to cudowne. Wówczas jeśli kogoś nie stać na wizytę u lekarza - bo grypa, bo nerki, bo rak - to to już nie wina państwa. To przedsiębiorstwo źle prosperuje. Trzeba je zamknąć.

Tak oto w prosty i czysto językowy sposób - bo chodzi o nazwę: teraz pracobiorcę nazywamy pracodawcą - zanihilujemy dziesiątki, ba, przeszło sto lat walki o sprawiedliwość społeczną. I to w imię postępu i z przyklaskiem społeczeństwa, ma się rozumieć! Zostanie tylko sprywatyzować władzę centralną - bo źle działa, trzeba sprywatyzować, wiadomo - i wrócimy do feudalizmu, teraz na skalę globalną, już bez państw.


13.07.2017 Definicja

Hegemoniczny wzór cywilizacyjny: antropocentryczny, homogenizujący, identyfikujący szczęście ludzkie z akumulacją dóbr.


10.09.2017 Jesteś potrzebny

Odłączenie ludności rdzennej od jej organicznej, politycznej i społecznej relacji z ziemią i z ich społecznościami, które z tą ziemią i na tej ziemi żyją, zawsze było widziane jako warunek konieczny by z ludności rdzennej stworzyć obywateli; biednych obywateli, oczywiście.

Bo bez biednych nie ma kapitalizmu, kapitalizm potrzebuje biednych, tak jak kiedyś potrzebował niewolników i wciąż ich potrzebuje. (Eduardo Viveiros de Castro)


Tak wygląda społeczność mbya w Santa Rita

A tyle kosztują działki w okolicy (w przeliczeniu: 250 tysięcy dolarów - blisko milion złotych - za hektar)

30.09.2017 Głód ma mnie

Opowiada biskup Lucho: Język niwakle ma zupełnie odmienną strukturę niż języki indoeuropejskie, inną nawet niż guarani. Jest przy tym niezwykle precyzyjny - i mówi to Niemiec, uwaga! - bardzo dokładny w sformułowaniach. Ma na przykład aż 16 rodzajników. Jeden dla przedmiotu, który widzimy. Drugi - dla czegoś znanego, ale nieobecnego. Trzeci - dla czegoś nieznanego, ale prawdopodobnego do poznania w przyszłości. Czwarty - dla rzeczy, które istniały w przeszłości. Kolejne cztery rodzajniki dla rodzaju żeńskiego. Dla liczby mnogiej cztery dla osób, cztery dla przedmiotów, razem szesnaście.

Niwakle zamieniają także podmiot z przedmiotem. Po hiszpańsku mówimy na przykład tengo hambre, mam głód. Oni mówią: głód ma mnie. Radość ma mnie. To nawet ma większy sens.


30.09.2017 Manna

Guarani mówią o teko pora, vivir bien, żyć dobrze: w zgodzie z drugim człowiekiem, z naturą, w harmonii. Kapitalistyczny ideał mówi jednak co innego: vivir cada vez mejor, żyć coraz lepiej. A jeśli jeden żyje coraz lepiej, drugi będzie żył coraz gorzej. Cały ten burdel - to też mówi biskup Lucho, lat 78 - rozpoczął się jeszcze w Starym Testamencie, na pustyni: dla niektórych zabrakło jedzenia, bo inni nie uwierzyli w obietnicę, chcieli akumulować, mieć pewne zapasy manny na następny dzień, więc zbierali więcej, niż potrzebowali.


04.11.2017 Przemoc wielokierunkowa

W momencie przejścia z kapitalizmu do neoliberalizmu (czyli do społeczeństwa zdominowanego i kierowanego przez instytucje finansowe) relacja konfliktowa to już nie nienawiść międzyklasowa, a nienawiść osobista, między konkretnymi osobami. To znaczy: z punktu widzenia wykluczonych, wszyscy i każdy z osobna spośród ludzi włączonych w system jest winny wykluczenia jego jako wykluczonego. Każdy włączony w system zajmuje miejsce, z którego został wykluczony ten spoza systemu. Ergo: nie ma niewinnych. Stąd te niebywałe [dotychczas] rozmiary przemocy. (Franco Sampietro)


Miasto gryzie

09.11.2017 Ziemniaczki

W szkole w La Goma, Tarija, Boliwia, o 8 rano dzieciaczki ustawiają się w rzędach, jak na musztrę. Ile ich jest, może piętnaścioro. Następnie, wyczytywane po nazwisku, podchodzą do wiaderka i wsypują po kilka ziemniaków. Foliówkę chowają do kieszeni.

Z tych ziemniaków - między innymi, ma się rozumieć - będzie obiad, o jedenastej. Dwie kobiety - matki uczniów - rozpalają ogień za szkolnym boiskiem. Wstawiają wodę. Przy głównym budynku stoi drewniany stelaż naciągnięty drobną, plastikową siatką, która pozwala na swobodny ruch powietrza, a nie pozwala na swobodny lot komarów. Kobiety rozsiadają się w środku, misy pod ich stopami, obok uczniowskie stoliki grupy młodszej klasy 1-3 pod opieką jednej z dwóch nauczycielek. Kto zna wszystkie planety Układu Słonecznego? Cisza. Obierka ziemniaka głucho uderza o dno plastikowego wiaderka. Merkury?, cebula rozpada się w kostki, Jowisz?, nóż uderza o deskę i ostry zapach szczypiorku roznosi się dokoła.

Gimbus

Krowa (1)

Krowa (2)

Tego samego dnia trochę Sampietro:

"Przysłowie podróżników brzmiało: jeśli cały świat cię deportuje, Boliwia cię uratuje."
(Cuando el mundo te exilia, todavia te queda Bolivia)

i potem

"Człowiek jest bytem historycznym. Nie można przypisać mu esencji, bo on jej nie ma. Jego natura jest w ciągłym ruchu."


26.11.2017 Krowa i rynki finansowe

Oppenheimer opisuje kryzys argentyński z 2001 roku: dochód per capita spadł z 7.500$ do 2.500$ z roku na rok przez spadek waluty. Z dnia na dzień większość mieszkańców stała się biedna, tak pisze. I to właśnie doskonale pokazuje, że system finansowy jest oderwany od rzeczywistości, od pracy i wartości produktów. Bo - w rzeczywistości - jeśli dzisiaj mam trzy krowy (bo chodzi o rzeczywistość argentyńską, prawda, więc krowy), w nocy zachodzi krach na takiej czy innej giełdzie i z walutą się dzieje co chce, na przykład spada trzykrotnie w stosunku do dolara, to ja następnego dnia mam dalej trzy krowy, a nie jedną.


10.12.2017 Otwórz rynek

Znowu Oppenheimer: że indyjska firma software zwana WIPRO odniosła sukces przede wszystkim dzięki temu, że rząd wyrzucił z kraju międzynarodowy koncern IBM, dzięki czemu zrobiło się na rynku miejsce i czas dla rozwoju inicjatywy lokalnej (ale Oppenheimerowi to nie wystarcza za doskonały przykład na to, że odrobina protekcjonizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła i bębni do znudzenia o cudowności otwierania rynków).

WIPRO zatrudnia dzisiaj blisko 170 tysięcy ludzi.


13.12.2017 Pytanie Miguela

(Dla uzupełnienia: Miguel pytał czy raczej wytykał, że człowiek jest jednocześnie inteligentny - bo wymyślił technologię - i głupi bo nie zadał sobie pytania co zrobić z siłą roboczą, która straciła pracę właśnie przez rozwój technologii. W tym temacie nie awansowaliśmy ani o centymetr, mówi.)

Ciekawe w pytaniu Miguela jest przede wszystkim przyjęcie za podmiot rozwoju - czy też: przyjęcie za dynamiczną - tę kwestię, którą uznaje się za statyczną. Uwaga: na pewno istnieją grupy, które zjawisko badają i chcą problem rosnących różnic społecznych wprowadzić w ruch. Jednak w powszechnym przekonaniu tak jak w starożytnym Egipcie zaćmienie Słońca tłumaczono gniewem bogów, tak dziś bezrobocie i marginalizację tłumaczy się równie mistyczną "niewidzialną ręką rynku". "Taki jest rynek, taki jest kapitalizm, proszę pana", i sprawa załatwiona, nikt nie prosi o dokładniejsze wyjaśnienia (a ten kto prosi, to komunista, wiadomo). Tak musi być, miliard ludzi żyje w głodzie i tak po prostu jest, i już. Niewidzialna ręka rynku się na nich obraziła i teraz muszą cierpieć ciemności niedojadania. My, zwykli śmiertelnicy, nic z tym nie możemy zrobić!


Jedyne co można zrobić to zapalić świeczkę dla Gauchito Gil, witamy w XXI wieku

Komentarze

Popularne posty