Dziewięć tysięcy litrów wody

"Wojtek: trzy dni po tym, jak wyszło wideo, rząd prowincji wysłał nam ciężarówkę z 9 tysiącami litrów wody" — słyszę w nagraniu audio od Rubena, którego sportretowałem w dokumencie krótkometrażowym "Odkrywca" (są napisy po polsku)

"Dwa dni później przyjechał sekretarz z gminy i przywiózł nam dwie ławki do sanktuarium, nowiutkie!, zaraz ci wyślę zdjęcie" — i to właśnie to zdjęcie.

Ruben pod figurę Zefiryna

Ruben mieszka w samotnym domu pośrodku pustyni dokładnie w połowie 60-kilometrowego dystansu, jaki dzieli najbliższe miasteczka: Arroyito i Cutral-Co. Podczas samotnych wędrówek po okolicznych górach szuka grotów strzał i innych pozostałości dawnych cywilizacji.

"Potem przyjechał znowu, trzy godziny tu ze mną siedział, pił yerba mate, i pytał gdzie bym chciał zainstalować nowe światła" — ciągnie Ruben, rozemocjonowany. "I —teraz już prawie krzyczy— dali mi pięć hektarów ziemi przy drodze, Wojtek, żeby rozwijać sanktuarium. Słyszałeś? Pięć hektarów!"

Ruben już planuje: poprosi prowincjalną spółkę drzewną o sadzonki, nasadzi drzew. Zbuduje na pustyni prawdziwą oazę wokół sanktuarium beatyfikowanego Zefiryna, Ceferino Namuncury, syna jednego z ostatnich kacyków Mapuczów, który w swoich podróżach po Europie, na które zabrali go Salezjanie, odwiedził m.in. Polskę.

Niedawno żonie Rubena, Fabianie, wykryto raka. Na szczęście: wykryto go na bardzo wczesnym stadium. W ostatnich dniach przeszła pierwszą chemioterapię i czuje się dobrze. Mąż i córki czekają na nią po środku pustyni. Ruben snuje plany i zapewnia mnie, że film widziano już nawet w Buenos Aires, w Necochea (stamtąd pochodzi Ruben), w Chile, ba, że nawet sam gubernator oglądał dokument. Nie wiem, czy to prawda, ale w nieco ponad tydzień od publikacji wideo na youtube obejrzały blisko 4 tysiące osób, z czego około tysiąc — w całości. W komentarzach do wiadomości o filmie, jaka ukazała się na lokalnym portalu informacyjnym, dziesiątki osób wspomina, jak to zepsuł im się samochód czy ciężarówka po środku pustyni, ale na szczęście spotkali Rubena, który pomógł im w naprawie, lub podarował nieco wody, której sam nie ma za wiele.

Teraz odwiedzają go częściej, niż zwykle. Podobno pytają kiedy będzie wersja pełnometrażowa filmu. Ruben namawia, żebym przyjechał: będziemy chodzić po górach i nagrywać grobowce, ruiny i jaskinie, o których tylko jemu wiadomo, mówi.

Kto wie... Póki co: jestem szczęśliwy, wiedząc, że to, co robię, przyniosło (wreszcie!) pewien wymierny skutek, i to w dodatku dla rodziny żyjącej pośrodku pustkowia. Jaki skutek? Bardzo konkretnie: dziewięć tysięcy litrów wody.

--> Ten tekst został opublikowany dzięki wsparciu projektu Fizyk w Argentynie na portalu Patronite. Jeśli chcesz, by na stronie pojawiało się więcej tego typu tekstów, wspieraj ich autora! (klik)


Komentarze

  1. Świetny materiał.
    Zrobiony dla bohatera.
    Podziwiam.
    Zdrowia i sukcesow.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarzopisarze proszeni są o się podpisanie!

Popularne posty