7 książek, które musisz przeczytać przed podróżą do Ameryki Łacińskiej

Nie jest tak, że to ja proponuję. To lud się domaga. Pojawiały się niejednokrotnie pytania dotyczące literatury, która mogłaby rzucić światło na enigmę Ameryki Łacińskiej. Wreszcie nadszedł czas, żeby coś o tym napisać.

Wybór, który przedstawiam, jest —bez wątpienia— subiektywny i niekompletny. Żeby ograniczyć listę do siedmiu pozycji, kierowałem się następującymi zasadami. Po pierwsze: wybieram książki opisujące możliwie różnorodny i możliwie kompletny zestaw zagadnień (będzie to: psychologia, antropologia, historia, polityka gospodarcza, ludność rdzenna, współczesność). Po drugie: książki dostępne w internecie i/lub ogólnie uznane za istotne czy wręcz przełomowe (co za tym idzie: w większości, tzn. oprócz jednego przypadku, będziemy mieli do czynienia z książkami autorów, którzy odeszli już z tego świata, przez co możemy bez wyrzutów sumienia ściągać ich książki z sieci; w pozostałym przypadku autorzy sami udostępniają utwór). Po trzecie —jest to warunek tyleż oczywisty, co kompromitujący całe zestawienie— wybieram jedynie spośród książek, które czytałem. Przede wszystkim jednak: zakładam, że naszym celem jest zrozumienie rzeczywistości społecznej regionu.

Czytaj w podróży

Niestety, żadna z proponowanych przeze mnie książek doczekała się tłumaczenia na polski. I to chyba dobrze, bo to znaczy, że będziemy mieli do czynienia z informacją lokalną, poczętą i wyprodukowaną w miejscu, które nas interesuje. Mamy więc autorów z Argentyny, Wenezueli, Peru, Kolumbii i Stanów Zjednoczonych. Ten ostatni jednak, mimo swojego pochodzenia, żył pasją do historii Paragwaju. Przyjdzie więc nauczyć się hiszpańskiego, ale jeśli ktoś wybiera się do Ameryki Łacińskiej, to taką naukę i tak już chyba ma w planach.

Żeby jednak nie zostawiać z pustymi rękami tych, którzy hiszpańskiego uczyć się nie mają zamiaru, dodaję również kilka luźnych propozycji w języku polskim.


1. Psychologia

América profunda [Ameryka głęboka]
Rodolfo Kusch
Argentyna, pierwsze wydanie: 1962, link

Opis postkolonialnego niepokoju. Kusch analizuje latynoamerykańską duszę i jej szamotaninę między tym, co europejskie, co zwykło się wychwalać, a tym, co lokalne, co oficjalnie się potępia, ale za czym podświadomie się tęskni. Książka zaczyna się od bardzo szczegółowej analizy wierzeń ludów andyjskich. Trzeba przyznać, że ten pierwszy rozdział jest chwilami ciężkostrawny, ale druga i trzecia część książki to już nieustające wrażenie objawienia, opisania prawd, które się przeczuwało, ale nie potrafiło się ubrać w słowa. Wyborna lektura. Zapisałem pół zeszytu cytatami.


2. Antropologia

El laberinto de los tres minotauros [Labirynt trzech Minotaurów]
José Manuel Briceño Guerrero
Wenezuela, pierwsze wydanie: 1994, link

Guerrero, podobnie jak Kusch, usiłuje zajrzeć co się dzieje w środku Wenezuelczyka, i szerzej: w środku mieszkańca Ameryki Łacińskiej, ale skupia się przede wszystkich na konsekwencjach jakie to ma dla współżycia społecznego (tj. jaki ma związek proces kolonizacji kulturalnej z faktem, że w Caracas warsztaty samochodowe zajmują —oprócz lokalu— cały chodnik i pół ulicy). Brodaty myśliciel urodzony na równinach, a wykształcony w andyjskiej Meridzie, rozbija latynoamerykański sposób bycia na trzy składniki: europejski-oświecony, europejski-feudalny i rdzenny, które relacjonują się ze sobą i tworzą ten skomplikowany galimatias, który Domosławski nazwał Gorączką latynoamerykańską.

--> Ten tekst został opublikowany dzięki wsparciu projektu Fizyk w Argentynie na portalu Patronite. Jeśli chcesz, by na stronie pojawiało się więcej tego typu tekstów, wspieraj ich autora! (klik)


3. Historia

Historia de la Nacion Latinoamericana 
[Historia Narodu Latynoamerykańskiego]
José Abelardo Ramos
Argentyna, pierwsze wydanie: 1968, link

Historia Ameryki Łacińskiej z punktu widzenia amerykańskiego rewizjonizmu, ale dużo porządniejszego i mniej emocjonalnego, niż bardziej znane dzieło Galeano (o którym będzie niżej). Jak mówi tytuł: nie rozpatruje się tu dziejów regionu z podziałem na kraje, bo —jak zauważa autor, i pokazuje to na konkretnych przykładach— to podział bardzo dyskusyjny i w dużej mierze sztuczny, wykreowany przez doraźne interesy elit ekonomicznych początku XIX wieku (jak np. Boliwia, której powstanie zawdzięcza się głównie temu, że właściciele kopalni cyny woleli eksportować towar przez port w Antofagaście, zamiast przez Buenos Aires, bo tak wychodziło taniej).


4. Polityka gospodarcza (1)

Siete ensayos de interpretación de la realidad peruana 
[Siedem esejów interpretujących rzeczywistość peruwiańską]
José Carlos Mariátegui
Peru, pierwsze wydanie: 1928, link

Zwróciliście uwagę, że książkę napisano prawie sto lat temu? I najciekawsze jest to, że gdy jedziecie przez Peru i czytacie eseje Mariateguiego, powtarzacie sobie: "jak niewiele się zmieniło". Esejów jest siedem, więc można się domyślać, że nie dotyczą jedynie polityki gospodarczej, ale właśnie ta część książki dotycząca gospodarki i zarządzania ziemią jest chyba najbardziej pouczająca dla zrozumienia kontynentu. Książka jest jedną z tych legendarnych, tysiące razy cytowanych i —jako się rzekło— ponadczasowych.


5. Polityka gospodarcza (2)

La primera revolución popular en América. Paraguay 1810-1840 
[Pierwsza rewolucja ludowa w Ameryce. Paragwaj 1810-1840]
Richard Alan White
Stany Zjednoczone/Paragwaj, pierwsze wydanie: 1978
(nie zamieszczam własnego linku, ale książkę z łatwością znajdziecie; 
istnieje wersja anglojęzyczna: Paraguay's autonomous revolution)

Książka co najmniej tak dyskusyjna, jak jej główny bohater: pierwszy przywódca Paragwaju, José Gaspar Rodriguez de Francia. Dlaczego proponuję dwie książki związane z polityką gospodarczą? Jeśli w przypadku esejów Mariateguiego mamy do czynienia z opisem sytuacji typowej dla większości krajów Ameryki Łacińskiej —gospodarka oparta na eksporcie surowców, półfeudalne latyfundia i odpowiadająca im klasowa struktura społeczna— tak u Whita możemy zapoznać się z wyjątkiem od reguły. Paragwaj pod rządami Rodrigueza to kraj, który brnie w kierunku niezależności gospodarczej, rodzimego przemysłu, sprawiedliwego rozdziału ziemi i równości społecznej. To pewnie dlatego ojciec tych zmian, Jose Gaspar, wywołuje tak skrajne emocje aż do dziś. W końcu historię —tę historię, której uczy się w szkole— piszą elity, a Rodriguez się z elitami nie lubił. W dniu śmierci Richarda Alana Whita, ukazał się w paragwajskim prawicowym dzienniku ABC Color artykuł dotyczący omawianej książki. Złożono hołd autorowi, ale nie przepuszczono okazji, by skrytykować Rodrigueza. Napisano otóż, że za rządów Jose Gaspara w Paragwaju czarnoskórzy otrzymywali surowsze kary, niż biali. To dobrze? Nie no, to źle, ale trzeba żyć na księżycu, żeby wypisywać takie rzeczy i uważać je za wystarczające, by zdyskredytować całą pracę polityczną i gospodarczą Rodrigueza. Przypomnę, że mówimy o początkach XIX wieku. Tymczasem do dziś, tzn. do kwietnia 2020 roku, w Paragwaju, w Argentynie i chyba we wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej, jeśli policja widzi późną porą ciemnoskórego mężczyznę, ten ostatni może się spodziewać mało przyjemnej rewizji osobistej, a czasem przemocy i prewencyjnego aresztu. Za co? O, to ma nawet swoją nazwę: "por portación de rostro", czyli: za twarz. Ot, liberalna demokracja i kapitalizm XXI wieku.

(W tym samym artykule piszą, swoją drogą, że pomimo angielskiego nazwiska, Alan White miał być potomkiem Polaków, o proszę.)


6. Ludność rdzenna

Nuestros paisanos los indios [Nasi bracia, miejscowi]
Carlos Martínez Sarasola
Argentyna, pierwsze wydanie: 1992, link

Książka, która w swojej krótkiej historii wydawniczej doczekała się aż dziesięciu edycji: to dużo mówi. Bardziej niż historia ludności rdzennej Argentyny, jest to historia Argentyny widziana z punktu widzenia ludności rdzennej. Ta zmiana optyki jest bardzo ważna, bo ludność rdzenną zwykło się katalogować niczym egzotyczne gatunki zwierząt, obserwować pod mikroskopem i wystawiać w muzeach. Relacja Sarasoli jest żywa, rzeczywista i inspirowana bardzo osobistą przygodą intelektualną i duchową. Książka obszerna, kompletna, przemyślana, pasjonująca. Książka, której brakowało. Książka konieczna.


7. Współczesność

Nos matan y no es noticia [Mordują nas i nikt o tym nie mówi]
Ricardo Ferrer Espinosa, Nelson Javier Restrepo Arango
Kolumbia, pierwsze wydanie: 2010, link

To tylko jedno z obliczy współczesności Ameryki Łacińskiej: chociaż w historycznym centrum Cartageny czy na karaibskich plażach Kolumbii możemy odnieść wrażenie względnego spokoju, wojna domowa trwa. "Nos matan y no es noticia" to świadectwo mordów dokonywanych w niewielkich miejscowościach położonych wzdłuż rzeki Atrato. Opowiada o związkach między grupami paramilitarnymi, władzą, biznesem, olejem palmowym i —w konsekwencji— rynkiem światowym (i, w konsekwencji, ze słoikiem Nutelli).


Co czytać po polsku?

Muszę przyznać, że moja znajomość polskojęzycznej literatury przedmiotu jest dość nikła. To, co z miejsca przychodzi mi na myśl, to wspomniana już Gorączka latynoamerykańska, reportaż Artura Domosławskiego, który można polecić (nie poleciłbym natomiast nowszego zbioru reportaży z Ameryki Łacińskiej "Tańczymy już tylko w Zaduszki" Opryszek, Hawranek, bo mimo wzorowej stylistyki, region przedstawiono tam raczej stereotypowo: egzotyczna ziemia pełna "Indian", mafiozów i dziwacznych zwyczajów: kiedyś się już nad tym rozwodziłem).

Zmarły niedawno Eduardo Galeano ze swoją książką "Las venas abiertas de América Latina" to na kontynencie coś więcej niż klasyk. To legenda. I ta legenda ma swoje tłumaczenie na język polski: Otwarte żyły Ameryki Łacińskiej. Na pewno warto po nie sięgnąć jako swego rodzaju wprowadzenie. Wydaje mi się jednak, że Galeano nie wyjaśnia sprawy zbyt obiektywnie. Styl jest oszałamiający, owszem, ale silne emocje wzbudzone przez autora w czytelniku pozwalają temu pierwszemu prześlizgnąć się nad detalami zawiłych procesów i związków. Uproszczenia Galeano polegają na martyrologii Ameryki, myśleniu: wszystkiemu winni są oni, ci z zewnątrz, Europa, Stany Zjednoczone, my nie jesteśmy niczemu winni. I jasne, że imperializm Stanów Zjednoczonych nie pomaga, ale i na własnym podwórku pozostają rzeczy do zrobienia i warto opisać kto ich nie robi, czy też: kto je robi źle. Trzeba jednak przyznać, że książka, wydana w latach 70., jest córką swoich czasów: w epoce brutalnych, prawicowych dyktatur wojskowych był jednym z pierwszych, a na pewno najdonioślejszym z głosów sprzeciwiających się otwarcie europocentrycznej edukacji, europocentrycznej historii, europocentrycznym rządom, i w tym sensie jest niezastąpionym dokumentem historycznym.

Tłumaczone na język polski powieści latynoamerykańskich autorów to też cenne źródło informacji o rzeczywistości regionu. Doña Barbara Romulo Gallegosa —powiedzmy, że taki wenezuelski Pan Tadeusz— barwnie opisuje życie na pastwiskach centralnej części kraju, i konflikty, jakie wywołuje nagłe pojawienie się właścicieli ziemskich z zagranicy. W Synu człowieczym Augusto Roa Bastos opisuje trudne życie paragwajskiego chłopstwa po wojnie, która skończyła z rozwojem gospodarczym kraju epoki Rodrigueza de Francii, i niewolniczy system pracy przy zbiorze yerba mate. Książka zaskakuje fascynującą strukturą narracyjną. Zielony dom Mario Vargasa Llosy przybliża złożoną rzeczywistość Peru z jego trzema światami wybrzeża, Andów i Amazonii (do zgłębienia Andów dodajmy powieści Manuela Scorzy). Moje drzewko pomarańczowe (José Mauro de Vasconcelos, Brazylia) to jedna z tych książek, które wszyscy znają. Taki latynoamerykański Mały Książę, ale lepszy —mówią czytelnicy— po osadzony w realiach kontynentu, a nie na odległej planecie zamieszkanej przez chłopca i różę. Poruszająca lektura.

Zawsze chciałem być jak Hugo Chavez, więc teraz będę: zacytuję sam siebie, co tak bardzo lubił robić El Comandante. Nieśmiało sugeruję, że moja książka Upały, mango i ropa naftowa też może okazać się użyteczna. Zwłaszcza z punktu widzenia antropologii: zawiera obszerne omówienia analiz polecanego wyżej Jose Manuela Briceño Guerrero, a także innych interesujących autorów wenezuelskich nauk społecznych, jak Gisela Kozak i Axel Capriles. Bardziej dogłębne zrozumienie amerykańskiej prowincji, procesów historycznych, gospodarczych i cywilizacyjnych oferuję Czytelnikom w relacji z Paragwaju zatytułowanej Sprzedani. Reportaże z peryferii. Polecam nawet bardziej, niż poprzednią pozycję.

Dziękuję za uwagę, miłej lektury życzę, komentarze, krytyki i propozycje innych tytułów bardzo mile widziane! Więcej o polecanych (bądź nie) książkach czytanych w podróży znajdziecie na dole zalinkowanej strony (klik).

1. Doczytałeś/aś do końca? Mam nadzieję, że było warto! Jeśli chcesz, możesz odwdzięczyć się za przygotowany przeze mnie tekst jednorazową, dobrowolną wpłatą, coś jak postawić mi kawę w zamian za interesującą historię. Takie wsparcie motywuje i pomaga rozwijać dalszą działalność!

2. Jeśli zaciekawił cię ten tekst, prawdopodobnie zainteresują cię również inne treści, które tworzę: książki reporterskie, filmy dokumentalne, podcasty i artykuły prasowe o tematyce społecznej. Znajdziesz je na mojej stronie www.wojciechganczarek.pl. Jeśli chciałbyś regularnie wpierać moją działalność, możesz dołączyć do grona Patronek i Patronów w ramach platformy Patronite. Serdecznie zapraszam!

Komentarze

  1. Jesli chodzi o "Venas abiertas..." to sam Eduardo Galeano - choc nie wyrzeka sie ksiazki - przyznal po latach, ze nie byl odpowiednio przygotowany w zakresie ekonomii politycznej do podjecia tego rodzaju tematu. Jednak w Ameryce Lac. jest to ksiazka bardzo wazna, wrecz epokowa, a przynajmniej byla w kontekscie historycznym i spoleczno-ekonomicznym lat 70-tych.
    Bardzo ciekawy wybór lektur. W ogóle, godne podziwu i nasladowania jest twoje podejscie do pisania o odwiedzanych miejscach w oparciu o bardziej poglebiona wiedze (lektury) a nie tylko powierzchowna obserwacje. To raczej nietypowe dla blogerów-podróznikow niskobudzetowych.
    Zycze powodzenia w dalszej podrozy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarzopisarze proszeni są o się podpisanie!

Popularne posty