Miniatura z rasizmem w tle


Matias ma 25 lat i mieszka w jednej z mniej zamożnych dzielnic Kordoby, drugiego co do wielkości miasta Argentyny. Sol, która skontaktowała mnie z Matiasem, wspomniała, że chłopak nie żyje w najlepszych warunkach. Rzeczywiście, ze znalezieniem jego domu nie miałem najmniejszego problemu. W rzędzie w miarę zadbanych budynków w zabudowie szeregowej —z zielonymi trawnikami, ogrodzeniem i nie tak dawno odnawianą fasadą— sczerniałe ściany i rozklekotane drzwi rzucały się w oczy.

Rzucało się w oczy coś jeszcze: Matias ma wyraźnie ciemniejszą karnację, niż typowy mieszkaniec Kordoby.

Historia do odsłuchania także w formie podcastu:



—Pierwszy incydent z policją to było jak miałem 7 czy 8 lat —wspomina.

Mieszka z ojcem. Ten podobno bił matkę —o tym opowiadała mi jeszcze Sol— więc kilka lat temu kobieta zostawiła rodzinę i uciekła. Ojciec jest technikiem, naprawia instalacje gazowe. W słabo oświetlonym korytarzu domu walają się gazrurki.

—Matka wysłała mnie po chleb i mleko: trzy przecznice od domu —opowiada Matias. Policja zobaczyła mnie, gdy wychodziłem ze sklepu.

Głos Matiasa moduluje charakterystyczna dla Kordoby melodyjna wymowa, z akcentem na trzecią sylabę od końca, amarillo pa-atito, verde bo-otella. Jest nieśmiały, chwilami prawie się jąka.

— Miałem ze sobą torbę, więc przyjęli, że to kradzione. Kazali mi oprzeć ręce na masce radiowozu, jeden z policjantów złapał mnie za krocze. Wtedy myślałem, że chodziło o rewizję osobistą. Dzisiaj pytam sam siebie, czy nie chodziło o co innego.

--> Czytaj także: "Argentyńskie migracje a Rodolfo Kusch", czyli pierwszy esej o tym dlaczego Argentyńczycy podróżują

W domu palaczy zapalniczki zwykłe gubić się łatwiej, niż gdzie indziej. Miałem jedną przy sobie i podałem ją Matiasowi. Na kuchni działały tylko dwa z czterech palników. Chłopak wstawił wodę na yerba mate i wrócił do stolika przykrytego ceratą. Włączyłem dyktafon. Przyszedłem po relację o "scrachowaniu" mężczyzn w epoce fali feminizmu. Dowiedziałem się kilku innych rzeczy.

—I potem to już się zdarzało regularnie: idziesz gdzieś wieczorem, zobaczy cię policja i już wiesz, że cię zatrzymają.

Co najbardziej mnie zaskoczyło, to że wśród much, dymu papierosowego i nadłamanych talerzy zaczęły się unosić nazwiska filozofów, cytaty z psychologów i tytuły książek. W mojej głowie również królowały stereotypy i najwidoczniej przyjąłem, że syn technika gazowego z głębokiego przedmieścia nie czyta.

—Najpierw przestajesz chodzić do centrum miasta. Czarnego w centrum zawsze zatrzymają, bo czarni nie mieszkają w centrum —mówi.

Matias chodził na marsze: za legalizacją aborcji, przeciw przemocy wobec kobiet no i przeciw gatillo facil, łatwemu spustowi. Chodzi o rozporządzenie, które pozwala policji na użycie broni, a którego służby porządkowe nadużywają. Zwłaszcza na przedmieściach (jak w Kordobie) i wobec Mapuchów (jak w Neuquen i Rio Negro).

—Najłatwiej o pracę w nocy: jako kelner, na nocnych zmianach w magazynach. Ale wtedy wracasz późno, a czarny na ulicy w nocy to —tak myśli policja— niebezpieczeństwo.

To ma nawet swoją nazwę: zatrzymany por portación de rostro, czyli: za twarz. To wystarczy: ma ciemną karnację, więc złodziej.

—Któregoś dnia zatrzymali mnie gdy wracałem z pracy: pomagałem ojcu przy instalacjach gazu i miałem ręce całe wybrudzone na czerwono. Pewnie myśleli, że to krew, ale chyba jakbym kogoś zamordował, nie chodziłbym spokojnie po ulicy w biały dzień! Mówię im: dzień dobry. Dobrze jest im powiedzieć dzień dobry, bo oni wychodzą z radiowozu agresywni, nieuprzejmi. Krzyczą: nie ruszaj się, ręce na maskę, rozstawić nogi, a ty im mówisz: dzień dobry, i oni nie rozumieją co się dzieje —śmieje się. Śmiejemy się razem przez chwilę, a potem zapada cisza, bo to wszystko jednak wcale nie jest aż takie zabawne.

—Przychodzi moment, że po prostu już nie chcesz wychodzić z domu, bo wiesz, że jak wyjdziesz, to cię zgnoją.

I stara się nie wychodzić. Zobaczysz go potem, że spędza czas w domu, i powiesz: czarny, leniwy, nie chce pracować. A może wcale nie chodzi o to, że leniwy.

--> Ten tekst został opublikowany dzięki wsparciu projektu Fizyk w Argentynie na portalu Patronite. Jeśli chcesz, by na stronie pojawiało się więcej tego typu tekstów, wspieraj ich autora! (klik)

Komentarze

Popularne posty