Relacja konkursowa: Jest taka godzina... (dla Roweru!)

Relacja konkursowa (zobacz jak zagłosować!) Marcina i Eweliny (tych od Wolnego Roweru) z krakowskiego przejazdu Godziny dla Roweru. Wymagająca trasa, spory peleton, a jednak udało im się zdobyć upragnioną zapiekankę z kiełbasą wiejską! Jest film, logo, fotografia artystyczna i w ogóle wszystko co trzeba.

Jest taka godzina...

Jest taka godzina w ciągu roku... w zasadzie są dwie, ale na początek opowieści nie komplikujmy za bardzo. Zatem jest taka godzina w roku, kiedy rowerzyści ze wszystkich zakątków świata wyjeżdżają na ulice swoich miast: Godzina dla Roweru.
Słyszeliście pewnie o Godzinie dla Ziemi, ale dla roweru? Tak, macie rację coś tu jest powywracane. Pomysł jest wywrotowy, bo powstał na drugiej półkuli, tej go góry nogami, w odległym kraju Aborygenów. Ideę takiej rozproszonej rowerowej masy krytycznej w umysłach cyklistów całego świta zaszczepił australijski architekt Steven Fleming. Jego zamiarem było wyciągnięcie rowerzystów z całego świata, w tym samym czasie, na godzinne przejażdżki. Pierwsza w historii Godzina dla Roweru odbyła się 20 marca, czyli dzień, w którym przypada wiosenna równonoc. Kolejna odbędzie się w dniu jesiennej równonocy, zatem Bike Hour będzie się odbywać dwa razy w roku.


I tutaj właśnie dochodzimy do wątku podróżniczego całej akcji. 20 marca o godzinie 18:00, jak wielu innych rowerzystów, wyjechaliśmy na ulice Krakowa w celu krótkiego, wolnego spaceru rowerkami. Nasza podróż nie była co prawda wielką wyprawą, o której można opowiadać wnukom i zwyciężać na festiwalach podróżniczych, jednak miała w sobie jakiś magiczny pierwiastek wędrówki przez wszystkie kontynenty. Wszak wraz z nami na tę małą wycieczkę wyruszyły tysiące innych cyklistów z całego świata (mówiąc precyzyjniej to tylko z naszej strefy czasowej, ale nie czepiajmy się szczegółów).
Wiedząc, że na tym wielkim świecie nie jesteśmy jedyni na siodełkach, którzy właśnie opuszczają dom ze świadomością trwającej Godziny dla Roweru, ruszyliśmy... na zapiekanki na Plac Nowy. Podróże podróżami, ale kolację trzeba zjeść, prawda? Jak minęła nam droga możecie zobaczyć sami, w wyprawę zabraliśmy ze sobą kamerę:






Podsumowanie:

Miejsce: Dzielnice Krakowa: Kleparz, Stare Miasto, Kazimierz
Czas: jedna godzina (ale dla roweru)
Skład: Wolni Rowerzyści: Marcin i Ewelina
Liczba przebytych kilometrów: ok. 10 km
Sposób transportu: rower

Komentarze

Popularne posty